Wojciech Boczoń2013-12-03 10:45analityk 10:45Kolejny atak phishingowy na klientów BZ WBK. Cyberprzestępcy rozsyłają fałszywą wiadomość, informującą o zablokowanym koncie. Kto kliknie, ten udostępni złodziejom dane do logowania. Phishing to termin określający próbę wyłudzenia danych do logowania na rachunek bankowy za pomocą fałszywego maila. Wyraz pochodzi od zmodyfikowanego angielskiego słowa "fishing", które oznacza łowienie. W tym przypadku chodzi o password harvesting fishing, czyli łowienie haseł do rachunków bankowych. Metoda ataku jest prosta: złodzieje rozsyłają losowo maile do klientów, podając link z prośbą o zalogowanie się do swojego rachunku. Osoba, która kliknie odsyłacz, zostaje przekierowana na fałszywą stronę, do złudzenia przypominającą stronę banku. Kiedy wpisze dane do logowania, w rzeczywistości udostępni je złodziejowi. Przynęta na naiwnych Banki wybierane są losowo, tak samo klienci. Złodzieje liczą na to, że uda im się trafić na naiwnego klienta, który poda hasła dostępowe. Tym razem padło na BZ WBK. Podobnie jak w przypadku innych ataków phishingowych, wiadomość napisana jest łamaną polszczyzną. Uważny klient powinien dopatrzyć się także fałszywego adresu z domeny @ oraz starego logo banku. Link zawarty w wiadomości kieruje na fałszywą stronę banku. Klient, który zdecyduje się podać dane dostępowe, naraża się na utratę oszczędności zgromadzonych na rachunku. Należy pamiętać, że banki nigdy nie wysyłają tego typu informacji z linkami. Jeśli dostaniemy taką wiadomość, należy usunąć ją do kosza i pod żadnym pozorem nie klikać zamieszczonego w niej adresu. Coraz nowsze techniki Wraz z coraz lepszymi zabezpieczeniami bankowości internetowej zmieniają się techniki stosowane przez złodziei. Niedawno hakerzy rozsyłali linki za pomocą wiadomości SMS z prośbą o zalogowanie się do systemu bankowości internetowej PKO BP. Niedawno pisaliśmy też o wirusie Zeus, który automatycznie przekierowuje klienta na fałszywą stronę banku. Tam klient jest proszony o podanie hasła do konta oraz o instalację programu "antywirusowego" na swojej komórce. Program ten przekierowuje na telefon złodzieja wiadomości SMS z kodami autoryzacyjnymi, wysyłanymi przez bank. KNF ostrzega z kolei przed wirusem podmieniającym numery kont bankowych, które kopiujemy do schowka (np. z maila od sprzedawcy) podczas zlecania przelewu. W efekcie działania programu niby kopiujemy numer rachunku sprzedawcy, ale do formatki przelewu wklejamy już numer rachunku złodzieja. Złodzieje wykorzystują też bardziej wyrafinowane techniki. Niedawno opisaliśmy przypadek klienta, któremu złodziej skradł dane do logowania do systemu iPKO. Po zalogowaniu się do konta podmienił klientowi zdefiniowane numery rachunków odbiorców na swój własny. Mógł to zrobić, bo bank nie wymaga autoryzacji SMS do takiej operacji. Klient nadal wysyłał przelewy, ale zamiast do swoich odbiorców słał pieniądze złodziejowi. Stracił 86 tys. zł. Korzystają z bankowości internetowej, należy zachować czujność. Podstawowa zasada to nieudostępnianie swoich danych do logowania osobom trzecim. Nie wolno też klikać linków zawartych w SMS-ach lub mailach ani instalować dodatkowego oprogramowania "antywirusowego" z nieznanych źródeł. Jeśli nie zastosujemy się do wytycznych, bank nie uwzględni nam reklamacji i stracimy pieniądze. Wojciech Boczoń Źródło:
Dla 23,4 proc. największym zagrożeniem jest natomiast atak hakerów na komputer lub telefon. w których mają konta. Na pytanie "jak zareagowaliby na taką sytuację" wskazywali m.in. na Wiosną cyberprzestępca włamał się do Plus Banku, zabierając klientom - według jego wersji - około miliona złotych i wykradając ich poufne dane. Pod koniec czerwca dziennikarce Krystynie Pytlakowskiej wyparowało z konta prawie 90 tysięcy złotych. Od 2013 roku międzynarodowy cybergang okradł na miliard dolarów ponad sto banków na całym świecie. I choć nie mamy co liczyć, że hakerzy przestaną zasadzać się na nasze oszczędności, to eksperci uspokajają: możemy spać spokojnie, o ile zachowujmy podstawowe zasady Poziom bezpieczeństwa informatycznego w polskich bankach jest dość zróżnicowany. Duzi gracze na rynku dysponują rozwiązaniami na światowym poziomie, spełniające najwyższe standardy - mówi dla Adam, redaktor serwisu który pragnie zachować anonimowość. To właśnie między innymi z tym portalem kontaktował się haker przedstawiający się jako Raz, opowiadając o włamaniu, którego dokonał w Plus przekonywał, że wiosną wykradł dane tysięcy klientów: imiona, nazwiska, daty urodzenia, miejsca zamieszkania, numery kart płatniczych. Chciał od banku 200 tysięcy złotych za zachowanie milczenia i nieupublicznianie początkowo eksperci od zabezpieczeń nie mieli pewności, czy aby cyberprzestępca nie blefuje, jego kolejne kroki pokazywały, że ma w ręku mocne karty. Najpierw zamieścił w sieci poufne dane Tobiasa Solorza - syna Zygmunta Solorza-Żaka, do którego należy Plus Bank, a zarazem prezesa Polkomtela i wiceszefa Cyfrowego Polsatu. Później - dane 500 "szeregowych" klientów Plus Banku z ponownym żądaniem zapłaty 200 tysięcy złotych, tym razem na cele najpierw długo milczał w tej sprawie, aż w końcu w komunikacie zapewnił, że pieniądze i dane klientów są bezpieczne. Przyznał jednak, że w pierwszym kwartale tego roku doszło do włamania na jego serwery. Dodał, że sprawa jest już w rękach policji i prokuratury. Z kolei Związek Banków Polskich zapewnił w oświadczeniu, że "ujęcie osób odpowiedzialnych za to przestępstwo i postawienie ich przed wymiarem sprawiedliwości to tylko kwestia czasu".Jak tłumaczy Adam z "Zaufanej Trzeciej Strony", choć czołowe polskie banki mają zabezpieczenia na światowym poziomie, to w przypadku tych mniejszych (do których zalicza się Plus Bank) bywa już jest w przypadku instytucji Zygmunta Solorza? - Nasz system bankowości elektronicznej był przygotowywany przez jednego z liderów IT w Polsce. Firmę, która wykazywała się doświadczeniem i profesjonalizmem. Po nielegalnej działalności cyberprzestępców, wspólnie z dostawcą systemu wdrożyliśmy natychmiast dodatkowe zabezpieczenia i procedury ochronne - zapewnia Mikołaj Jabłoński z biura prasowego Plus Banku i dodaje, że w tej chwili trwa też audyt systemów bezpieczeństwa, prowadzony przez zewnętrzną firmę. - Wszystkie środki finansowe naszych klientów były, są i będą bezpieczne - dnia na dzień o sprawie wycieku danych z Plus Banku jest coraz ciszej. Haker nie publikuje kolejnych transzy danych o klientach, mimo że - jak deklaruje bank - nie dostał za milczenie żadnych pieniędzy. Co się dzieje teraz z Razem i wykradzioną przez niego bazą danych? Adam z serwisu woli nie wina?Kłopoty Plus Banku to pierwszy w Polsce tak duży publicznie nagłośniony wyciek pieniędzy i danych, ale nie jedyny, o którym usłyszeliśmy. Pod koniec czerwca dziennikarka Krystyna Pytlakowska przyznała, że z dwóch jej kont internetowych, które miała w Citibanku, zniknęło 86 tysięcy złotych. Tym razem sprawa miała jednostkowy charakter, a bank nie widział tu swojej winy. Tłumaczył, że Pytlakowskiej zniknęły pieniądze, bo miała na komputerze wirusa, nie może więc liczyć na żaden zwrot jest, że winni utraty pieniędzy są często sami klienci. - W przypadkach banków internetowych najczęstszym scenariuszem ataku jest utrata środków ze względu na infekcję komputera klienta złośliwym oprogramowaniem - tłumaczy Piotr Konieczny, szef zespołu bezpieczeństwa serwisu - drugiej redakcji, z którą kontaktował się haker Tu często banki rozkładają ręce twierdząc, że to obowiązkiem klienta jest zagwarantowanie bezpieczeństwa jego komputera. Jak tłumaczą, jeśli klient na skutek infekcji dał się "oszukać" fałszywym komunikatom czy podstawionym stronom, to nie jest to wina banku, a klient na rekompensatę liczyć nie gatunku jest już wyświetlanie przez hakerów na ekranach komputerów klientów banków strony, która wygląda jak należąca do banku, ale tak naprawdę to tylko kopia, która przechwytuje login i hasło i przekazuje je przestępcy. Złośliwe oprogramowanie potrafi też zmienić numer konta, na który chcemy wysłać pieniądze. Jeśli nie sprawdzimy go skrupulatnie podczas wpisywania hasła z sms-a od banku, możemy dokonać przelewu na rachunek hakera. Do tego typu ataku doszło między innymi w marcu tego roku na klientów i Europol są bezradneAtaki bezpośrednio na systemy banków - choć rzadsze - także się zdarzają. Najgłośniej jest w tym roku o polującym na banki cybergangu zrzeszającym hakerów z Europy, Rosji, Ukrainy i Chin, znanym pod nazwą Carbanak. W ciągu dwóch lat miał on wykraść ze 100 różnych instytucji finansowych na całym świecie około miliarda dolarów. Ścigają go - na razie bez skutku - śledczy z Interpolu i Europol, którzy korzystają przy tym z pomocy specjalistów z Kaspersky Lab. Ile kosztują usługi hakerów źródło: Symantec Cena w dolarach 1000 skradzionych adresów e-mail od 0,5 do 10 Szczegółowe dane karty kredytowej od 0,5 do 20 Skany paszportów od 1 do 2 Skradzione konto na portalu z grami od 10 do 15 Złośliwe oprogramowanie od 12 do 3500 1000 fanów na Facebooku od 2 do 12 Zarejestrowane i aktywne karty SIM rosyjskich operatorów 100 Co ciekawe, ta ostatnia firma, specjalizująca się w komputerowych systemach bezpieczeństwa (tworzy oprogramowanie antywirusowe), sama nie jest w stanie zapewnić sobie ochrony. Nie dalej jak w czerwcu tego roku przez jej zabezpieczenia przedostało się złośliwe oprogramowanie, tak zwany trojan. Hakerom ulegają także światowe potęgi - w kwietniu rosyjskim hakerom udało się dostać do poufnych danych Białego Domu i przechwycić między innymi terminarz Baracka wynika z eksperckich analiz, do ataków hakerskich musimy się przyzwyczaić, ale z drugiej strony nie powinniśmy się nimi aż tak przejmować. Według najnowszego raportu zajmującej się bezpieczeństwem systemów komputerowych firmy Symantec, liczba udanych prób kradzieży danych wzrosła w 2014 roku o 23 procent (według danych PwC nawet o 50 procent). Co jednak ciekawe, mniej spośród skradzionych danych zostało później Jeśli chodzi o pieniądze w bankach, to nawet jeśli techniczne zabezpieczenia zawiodą, mają one procedury, które mogą zrekompensować szkody klientom. Pokuszę się o stwierdzenie, że bardziej niż włamywacze, naszym pieniądzom w banku może zaszkodzić zła koniunktura czy wydarzenia geopolityczne - uspokaja Piotr Hakerzy zawsze będą atakować banki. To właśnie tam znajdują się pieniądze - dodaje Adam z serwisu - Warto jednak pamiętać, że większość atakujących za swoje cele wybiera te ofiary, których zabezpieczenia łatwiej pokonać. Sądzę, że głównym celem włamywaczy pozostaną komputery klientów banków, a o włamaniach do serwerów i systemów bankowych będziemy rzadko będziemy mieli okazję następnej stronie czytaj, jak nie paść ofiarą hakera i o największych włamaniach na komputery w historiiJak nie paść ofiarą hakera? Aby nie paść ofiarą kradzieży środków ze swojego konta w banku w zasadzie wystarczy rozsądek i odrobina doświadczenia. Trzeba aktualizować swój system operacyjny, przeglądarkę oraz jej wtyczki, lepiej nie otwierać załączników do poczty elektronicznej ani nie klikać w linki zawarte w korespondencji jeśli się dokładnie takiej wiadomości nie spodziewaliśmy. Należy zwracać szczególną uwagę na wszelkie niestandardowe sytuacje na ekranie interfejsu bankowości elektronicznej i w razie jakichkolwiek wątpliwości kontaktować się natychmiast z bankiem - wyjaśnia Adam z serwisu Najważniejsze, abyśmy mieli aktualne oprogramowanie (infekcje są możliwe na skutek luk, które aktualizacje "zamykają") i zachowali szczególną ostrożność podczas wykonywania operacji na internetowym koncie bankowym, na przykład sprawdzali, czy SMS z kodem potwierdzającym transakcję rzeczywiście zawiera poprawną kwotę i numery rachunków, które znajdują się na opłacanej fakturze - dodaje Piotr Konieczny z serwisu Pierwszy haker psuł krew telegrafistomZa protoplastów współczesnych cyberprzestępców uznaje się ludzi, którzy na początku dwudziestego wieku potrafili zakłócać fale telegrafu albo odkodować niemiecką Enigmę. Dziś haker - oprócz tego, że potrafi pokonać komputerowe zabezpieczenia - to pojęcie dwuznaczne. Z jednej strony można tak mówić o tych specach, którzy włamują się do systemów komputerowych po to, by poznać słabe ich punkty i zgłosić te braki do firm. Z drugiej - o przestępcach, którzy po włamaniu wykradają dane albo więcej [ ( ) ] ( *Awaria w LOT. Szef ABW: to nie atak hakerski, ale zwykły błąd * Postępowanie sprawdzające w sprawie incydentu prowadzi od poniedziałku Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Jeszcze przed nastaniem epoki internetu, w 1988 roku, ofiarą cyberprzestępcy padł First National Bank of Chicago. Komputerowy złodziej był w stanie podłączyć się do systemu informatycznego banku i wykraść z niego 70 milionów cyberprzestępcy stawali się coraz bardziej zuchwali. W dobie raczkującego internetu okradali banki i włamywali się na strony amerykańskiej administracji. Przed hakerami nie obroniło się nawet tym, że hakerzy nie są nieuchwytni, przekonał się Władimir Lewin - cyberprzestępca oskarżony o kradzież prawie 11 milionów dolarów z kont Citibanku w 1994 roku. Lewin, choć unikał wymiaru sprawiedliwości jak ognia, został złapany kilka lat później na londyńskim lotnisku Heathrow i skazany na trzy lata pozbawienia na szczycie listy najbardziej niebezpiecznych hakerów według FBI znajduje się inny Rosjanin. To Jewgienij Bogaczew, domniemany twórca wirusa Zeus, dzięki któremu miał być w stanie wykraść w sumie około stu milionów dolarów z kont rozsianych po całym świecie instytucji finansowych. W porównaniu z tą kwotą, nagroda za pomoc w doprowadzeniu Bogaczewa przed wymiar sprawiedliwości wydaje się dość skromna. Stany Zjednoczone dają bowiem za niego trzy miliony dolarów, czyli 9 razy mniej niż za Osamę Bin też: W cyberwojnie każdy może być celem Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.Sprawdź naszą ofertę: Napisz na kontakt@zdobywcysieci.pl lub zadzwoń pod numer 501-757-664, żeby omówić warunki współpracy. Możesz także zostawić kontakt do siebie, a oddzwonię w ciągu 24 godzin. Czekam na kontakt :) Atak hakerów na stronę www może zniszczyć lata Twojej pracy. Dlatego sprawdź, jak zabezpieczyć witrynę.